sobota, 30 kwietnia 2011

Jose Mourinho - Trenerski geniusz czy król hipokrytów?

Po ostatnim meczu w półfinale Champions League pomiedzy Realem i Barceloną nastąpiła nagonka na piłkarzy BlauGrana i arbitrów. Wszyscy związani z Realem zarzucają im to,iż symulują i nie prezentują postawy fair play na boisku a sędziowie wydatnie im w tym pomagają. Prym w tych oskarżeniach wiedzie pan i władca z Santiago Bernabeu - Jose Mourinho. Trener ten znany jest z niechęci do drużyny z Camp Nou. Od dawna zarzuca arbitrom sprzyjanie Barcelonie, czy to w pojedynkach na krajowym podwórku czy to na arenie międzynarodowej. Portugalczyk przypomina swoje zwycięstwa w Lidze Mistrzów z Porto i Interem, które rzekomo zdobył tylko i wyłącznie dzięki swoim trenerskim umiejętnościom i bez żadnej pomocy ze strony arbitrów. Czy aby na pewno?
Żeby to sprawdzić musimy cofnąć się pamięcią do 2004. Był to rok triumfu  piłkarzy FC Porto pod wodzą Mourinho. Triumfu, który został bez żadnej pomocy czy pomyłek sędziów na korzyść mistrza Portugalii.
W 1/8 finału drużyna Mourinho zmierzyła się z faworyzowanymi piłkarzami Sir Alexa Fergusona. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Portugalczyków 2-1. W rewanżu Manchester prowadził po bramce Scholesa 1-0. Jeszcze w pierwszej połowie ten sam zwodnik strzela bramke na 2-0. Ale sędziowie uznali, że rudowłosy pomocnik United był na pozycji spalonej i gola nie uznali. Powtórki jednoznacznie pokazały, że o spalonym mowy być nie mogło i bramka w 100% była prawidłowa. Jak ten mecz się skończył wszyscy pamiętamy. W doliczonym czasie gry Costinha strzela wyrównującą bramkę a Jose Mourinho pędzi wzdłuż linii bocznej boiska by świętować gola i awans do kolejnej rundy razem ze swoimi piłkarzami.
W półfinale tych rozgrywek Porto zmierzyło się z Deportivo La Coruna. W pierwszym spotkaniu rozegranym Estádio do Dragão  padł bezbramkowy remis. W rewanżu zwyciężyło Porto po golu Derleia z rzutu karnego.   Jednak w meczu tym nie obyło się bez kontrowersji na korzyść Mourinho i jego piłkarzy. Jorge Andrade dostał czerwoną kartkę za kopnięcię Deco. Czy było to kopnięcie ? Obaj piłkarze znali się z reprezentacji Portugalii i Andrade żartując dotknął stopą w bok  siedzącego na murawie Deco. I wyleciał za to z boiska. Do tego dochodzą liczne niesportowe faule i co najważniejsze niepodyktowany rzut karny dla Hiszpanów.
W finale Porto bez większych problemów pokonało AS Monaco 3-0. Ale nie był to triumf bez kontrowersji i pomyłek sędziowskich na korzyść FC Porto, jak twierdzi Jose Mourinho.
W 2010 roku dowodzony przez Portugalczyka Inter Mediolan sięgnął po Puchar Mistrzów. Jak twierdzi bohater tego artykułu był to triumf nienaznaczony żadnym błędem arbitrów na korzyść mistrza Włoch. Wręcz odwrotnie to piłkarze Mourinho musieli walczyć w półfinale z 12 zawodnikami Barcelony, gdyż za takiego uznał sędziego tego spotkania Franka De Bleeckere. Belgijski arbiter miał sprzyjać w rewanżu Dumie Katalonii. Jeszcze w pierwszej połowie z boiska został wyrzucony Thiago Motta za uderzenie Sergio Busquetsa w twarz. Jak pokazały powtórki, Hiszpan został odepchnięty przez Mottę do tego dołożył troszkę umiejętności aktorskich i to złożyło się na czerwoną kartkę dla piłkarza Interu. Nie była to z pewnością słuszna decyzja sędziego. Innym dużo poważniejszym w skutkach błędem tego arbitra było nie uznanie bramki Bojana na 2-0. Jak wiemy gol ten był prawidłowy gdyż chwilę wcześniej Yaya Toure został trafiony piłką w rękę z bardzo bliskiej odległości przez obrońców Interu  i nie miał  żadnych szans aby uniknąć tego kontaktu. To nie jedyne kontrowersje tego dwumeczu. Cofnijmy się jeszcze do pierwszego starcia tych drużyn na San Siro w Mediolanie. Mecz jak wiemy skończył się zwycięstwem Mourinho i i jego podopiecznych 3-1. Pamiętać jednak należy że 3 bramka, który zdobyl Diego Milito padłą ze spalonego.
 A w meczu tym nie podyktowano rzutu karnego dla Dumy Katalonii za faul Sneijdera na Dani Alvesu.
W finale Inter bez większych problemów wygrał z Bayernem Monachium 2-0 a Jose Mourinho mógł unieść ręce w geście triumfu. Ale czy był to triumf nieskazitelny jak sam twierdził? Nie jestem o tym przekonany..
     Poprzez ten artykuł chcę zaznaczyć, że pomyłki sędziowskie były, są i będą. Josę Mourinho nie jest męczennikiem, którego to drużyny muszą zawsze stawiać czoła nieprzychylnym arbitrom. Trener każdej drużyny może bez mrugnięcia okiem wyliczyć błędy jakie popełnili sędziowie na niekorzyść ich drużyn.Trzeba  jednak pamiętać, że suma szczęścia równa się zeru i to co kiedyś utraciło się w skutek pomyłki kiedyś do nas wróci. Jose Mourinho powinien o tym pamiętać bo nie raz przekonał się o tym na własnej skórze. Jest to na pewno świetny trener ale do tego też niebywały hipokryta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz